środa, 31 grudnia 2014

W Nowym Roku Życzę Wam...



W nadchodzącym Nowym Roku Życzę Wam :
By kręte ścieżki życia się prostowały,
a ścieżki proste nigdy się nie kręciły.
By Ci,którzy muszą walczyć
wygrywali każdą bitwę,
a Ci,którzy żyją życiem łatwym,prostym i przyjemnym nigdy walczyć nie musieli. 
Niech ludzie,których spotkacie na swojej drodze
nim ujrzą źdźbło w Waszym oku
najpierw dostrzegą belkę w swym własnym.
Niech Dobro zwycięża nad złem
i niech towarzyszą Wam: Wiara,Nadzieja i Miłość.


Jesteście moją blogową Rodziną : ). Fajnie,że jesteście bo dzięki Wam jestem i ja : ). Dziękuję : ).
                    Wasza Mitania : )

niedziela, 28 grudnia 2014

Święta,święta i znów jest mnie więcej...; )

Nie wiem jak Wy-moi drodzy,ale ja dzisiaj zasypiam...Od braku pracy i od nadmiaru pochłoniętego przeze mnie maku w makowcu ; ). Czuję się jak śnięty karp albo jakiś inny wieloryb ; ). Człowiek (patrz ja,bo może inne człowieki tak nie mają),to taka dziwna istota,która marudzi jak ma za dużo roboty...Chyba tylko po to,żeby potem mógł marudzić,że ma tej roboty za mało ; ).
To znaczy,robota to by się znalazła i to bezproblemowo,tylko jak tu się rozruszać,jak wpaść z powrotem we właściwy rytm szycia ? Jestem takim gatunkiem,który bardzo trudno wraca do szyciowej formy i jest na to tylko jedno lekarstwo : nie wolno mi przestawać szyć...
Przedstawiam dziś fotki kilku prezentów świątecznych jakie udało mi się stworzyć w tym roku : ). Teraz już mogę je ujawnić : ).
Poduszek powstało sztuk 12 : ). Przepiękny różany materiał należał do Klientki-szycie tej tkaniny sprawiło mi ogromną przyjemność,uwielbiam takie romantyczne klimaty : ). Choć muszę przyznać,że gdy zostałam poproszona o uszycie tuzina poduszek dosłownie w ostatniej chwili,to zareagowałam prawie płaczem ; ).
Następnie na warsztat wzięłam pokrowce na wieszaki,których nigdy do tej pory nie szyłam,a które miło mnie zaskoczyły oraz stojak na biżuterię do kompletu : ).
Koszyczek na pieczywo i rękawice kuchenne powstały już naprawdę na ostatnią chwilę ; ). Miałam jeszcze kilka pomysłów,no ale niestety musiałam je odłożyć na półkę do przyszłego roku. Obiecuję jednak, publicznie tym razem,że w nowym roku za szycie kolekcji bożonarodzeniowej zabieram się nie później jak we wrześniu ! Żeby uniknąć tego,że znów nie wykonam swojego planu w 100 % i żeby uniknąć też tego,że ostatnie szyciowe maratony przypłaciłam nadszarpniętym zdrowiem...W Boże Narodzenie nadszedł kryzys,jakiego dawno nie miałam... Przespałam całą noc,pół dnia,a gdy wstałam, to w pionie utrzymywałam się już tylko siłą woli... Błędnik znów dał o sobie znać : (. Ale to i tak dobrze,że nie zaczął wywijać fikołków tak wcześnie jak w zeszłym roku. Nie ma się co chwalić własną głupotą,ale w zeszłym roku to była jazda...Początek grudnia,stosy szycia a ja kręcę się jak na karuzeli...To potworne jednocześnie szyć na maszynie i jechać na karuzeli i to łańcuchowej-tak na najwyższych obrotach...ble : (. Daliśmy wtedy radę-ja i mój błądzący błędnik-wspomagani przez proszki,po których nie powinnam była siadać do maszyny o czym informował mnie wykrzyknik w trójkąciku zamieszczony na pigułkach ; ). Dlatego w tym roku jestem wielce wdzięczna memu błędnikowi,że zaczął fikać dopiero w święta i tym razem obył się bez proszków. Wystarczyło porządnie odespać i odpocząć kilka dni i jesteśmy jak nowi : ). A jedyne zawirowania jakie w tej chwili odczuwam ,to takie czy najpierw uszyć owcę,czy jednak zające...Tak,jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, to zabieram się już za szycie Wielkanocne
...To z mojej strony próba oszukania przeznaczenia ; ). A jak Wy-moi mili czujecie się po świętach i przed świętami ? Już wróciliście do życia i do szycia ? Czy tak jak ja nie możecie nabrać właściwego rozpędu ? Bo mnie rozpęd utrudniają kolejne dodatkowe centymetry jakie sobie zapodałam w te święta ; ) .I tym sposobem jest mnie więcej i to bez klonowania : ). Pozdrawiam Wszystkich Serdecznie i dziękuję ogromnie za życzenia jakie od Was otrzymałam : ) Buziaki : ) *

wtorek, 23 grudnia 2014

Wesołych Świąt : )

 Kochani ! Udało mi się ogarnąć wszystkie sprawy i to bez klonowania ; ). To na pewno dzięki temu,że trzymaliście za mnie kciuki : ). To już drugie święta Bożego Narodzenia,które spędzam z Wami a Wy ze mną : ). Dziękuję Wam za wszystkie dobre słowa,za to,że chcecie mnie odwiedzać,za to,że jesteście : ). Pozwólcie,że zasypię Was dzisiaj zdjęciami mojej świątecznie ustrojonej "komórki na węgiel" : ). Miłego oglądania życzę.










moje ukochane toruńskie anioły : )




a to choinka moich Rodziców,przy niej będziemy spędzać jutrzejszą Wigilię : )
Mam nadzieję,że dotrwaliście do końca tego posta bo teraz chciałam złożyć Wam moi mili życzenia : ). ŻYCZĘ WSZYSTKIM ABY TE ŚWIĘTA BYŁY MAGICZNE,POMIMO BRAKU ŚNIEGU.WIELU RADOSNYCH CHWIL , PYSZNOŚCI NA ŚWIĄTECZNYCH STOŁACH I PREZENTÓW PROSTO Z SERCA : ) NIECH ANIOŁOWIE BĘDĄ Z WAMI.

czwartek, 18 grudnia 2014

Chyba się sklonuję ; )ale nie wiem czy świat zniósłby drugą mnie ; )


Witajcie Kochani moi ! Wpadam dziś na chwilkę pokazać Wam co w ostatnich dniach udało mi się poczynić : ). Kilka dni temu myślałam,że już skończyłam świąteczne szycie i teraz będę mogła zająć się sprzątaniem,uszyję jeszcze parę dekoracji dla siebie i jeszcze zdążę machnąć jakieś drobne upominki dla najbliższych...Życie osoby szyjącej potrafi jednak zaskakiwać i przede mną  jeszcze sporo do przeszycia,więc wszystkie plany wyżej wymienione na chwilę obecną są w zagrożeniu ; ). I właśnie stąd tytuł posta ; ). Jedyne co zdążyłam zrobić jak na razie dla siebie to domek-przy ogromnym współudziale mojego Męża : ). Domek jest zrobiony ze sklejki co to oczywiście ze śmietnika została wygrzebana,oraz z kartonu (karton nie jest ze śmietnika ). To egzemplarz próbny ; ).
Udłubałam także kolejną dyniogłówkę,tym razem w wersji urodzinowej dla wielbicielki psów i koloru lawendowego : ). Koniecznie w komplecie musiał znaleźć się pieseczek i oczywiście torcik z dziesięcioma świeczkami też być musiał ; ). Kiedy pytają mnie co robię - odpowiadam : szyję torcik ; )... I chyba ci którzy mnie naprawdę dobrze znają już przestają się temu dziwić bo wiedzą,że żyję w co najmniej trzech równoległych światach ; ). Dziś będzie zwyczajnie-po prostu uszyję poduszki : ). To pędzę szyć bo święta depczą mi po piętach i nadal zastanawiam się : sklonować się czy nie-oto jest pytanie ; )


Buziaczki przesyłam i sympatycznych przygotowań do świąt życzę : ).

środa, 10 grudnia 2014

Sięgnęłam dna...ale już to zmieniłam : )

Witam Was serdecznie i tak choć odrobinkę zimowo : ). Śniegu ani widu ale dzisiejszy dzień jest i tak bardzo malowniczy a to dzięki temu,że wszystko pokrył szron : ). Lubię : ). A teraz do rzeczy,bo tytuł posta może wydawać się dramatyczny więc już wyjaśniam. Otóż nie wiem czy pamiętacie ale latem wygrałam w konkursie u Adeli 5 kg kulki silikonowej Sili : ). Wyobraźcie sobie,że po prawie pół roku intensywnego używania owej kulki dopiero kilka dni temu sięgnęłam dna worka : (. Ale nic to,już zamówiłam sobie kolejne 10 kg więc teraz znowu do dna jest baaaaardzo daleko : ).


Taki sobie prezencik malutki sprawiłam na zaległe Mikołajki : ). Jak chcę trochę kulki sobie sięgnąć z tego wora,to muszę włazić na stołek : ). A najzabawniejsze było jak otworzyłam worek,wypełnienie się rozprężyło i miałam w chałupie istny gejzer : ). Tak poza wypychaniem,to sobie pomyślałam,że w razie draki gdyby się do świąt śnieg nie pojawił to nie wiem jak u Was ale u mnie 10kg "śnieżnego puchu" będzie ; ). Ostatnio popełniłam kilka drobiazgów. Wstawiam szybciutko kilka fotek i zmykam.
Renifery,ale to już było...; )
Ozdoba na okno
Spódniczka dla pewnej młodej damy : )
Misiaczka : )

Pozdrawiam wszystkich słonecznie z delikatnym mrozikiem i z przepięknym szronem : ))). Ściskam : ).




wtorek, 2 grudnia 2014

I zaległa cisza...i jest mi smutno : (

Jest mi strasznie smutno ponieważ dziś wieczorem odszedł nasz wieloletni Przyjaciel,nasz brat mniejszy-nasz kanarek...Na imię miał Paproszek,a to dla tego,że w okół jego domku zawsze było napaćkane łuskami z ziaren. Był z nami 10 lat...A dzisiaj odszedł...Tak po prostu i tak cichutko-szeptem...Wierzę,że teraz zamiast swoich ptasich skrzydeł dostanie nowe-anielskie...I będzie śpiewał w anielskim chórze i fruwał tak,jak nigdy za życia w niewoli nie było mu dane...Na dworze mróz,nie było więc mowy o pochówku w ziemi. Zresztą ziemia to nie miejsce dla ptaka i tak Paproszek został poddany kremacji i uleciał smużką dymu prosto do nieba...A u mnie jest tak cicho i ta pusta klatka i niedokończone ptasie jedzonko...Jedyne pocieszenie w tym,że niebawem kupię sobie nowego kanarka,bo długo tej ciszy nie zniosę...Pasją do kanarków zaraziłam się od mojego Taty. Ptaki w domu były od zawsze,chyba nawet wcześniej niż ja ; ). Przepraszam,że tak nasmęciłam w dzisiejszym poście,mam nadzieję,że mi wybaczycie? Pozdrawiam Was cieplutko : )