piątek, 16 października 2015

Mydło i powidło-czyli tydzień z mojego szycia ; )





Przez ostatni tydzień trochę się u mnie zadziało,nie tylko szyciowo. Pierwsza połowa października to dla mojej Rodzinki pasmo urodzin przeplatanych imieninami. Mamy czworo jubilatów i dwójkę solenizantów,więc jak co roku wyprawiamy imprezkę zbiorową. Oczywiście zawsze gwiazdą imprezki jest moja córcia . W tm roku stuknęła Jagodzie już piętnastka : )))



Ja,żeby mi nie było żal też dostałam od Męża prezent w postaci pięknych filiżanek z naszej rodzimej fabryki porcelany Lubiana : )



Szyciowo zostało postawione przede mną nowe wyzwanie w postaci fartuszków szkolnych do przedstawienia,które odbędzie się na okoliczność 50-lecia naszej kłodawskiej podstawówki. Autorką wyzwania była Kasia,która dba o to ażebym do reszty nie zgnuśniała. Dzięki Kasia : )




Na deser uszyłam nową torbę tachajkę dla mojej Mamy na wczorajsze imieniny. Torba jest dwustronna więc można szaleć do woli; ). Oczywiście nie zawahałam się znów użyć tkaniny na punkcie której mam ostatnio kompletnego fioła. Wybaczcie mi więc moją tkaninową monotematyczność ; )

 
















Mam nadzieję,że jeszcze Was nie zanudziłam bo choć fotek jest dziś dość sporo,to wciąż mam wrażenie,że jeszcze jest za mało mydła w mydle i powidła w powidle ; ). Więc na dokładkę,żeby osiągnąć równowagę wlepiam kilka fotek naszego Elma widzianego obiektywem mojej Córki ; )









Właśnie przypomniało mi się,że uszyłam jeszcze przecież sześć sukienek...Ale o tym następnym razem ; ). Pozdrawiam Was Kochani serdecznie i ściskam mocno. Pogodnego weekendu Wam życzę,wasza M : )

poniedziałek, 5 października 2015

Jesień szycia : )



I mamy jesień,a mnie opętało coś na kształt wakacyjnego lenistwa albo coś w podobny deseń ; ). Nic mi się nie chce,nic a nic,choć głowa pęka od nadmiaru pomysłów to reszta członków nijak za robotę wziąć się nie chce i zdaje się być kompletnie nie do szycia...Dobrze,że choć trzy dyńki udało mi się jakimś cudem udłubać : )







Sukcesem minionego tygodnia był dla mnie również fakt,że ogarnęłam temat łysego okna w sypialni. Już nie jest łyse,dostało ubranko w postaci roletki i zasłonek : ). Roletka powstała z poszwy na kołdrę zakupionej w SH . W pierwszej wersji miała zostać narzutą na łóżko ale niestety okazała się mieć dziwne wymiary,po prostu wymykała się wymiarom podawanym przez polską normę ; ). I tak oto dwa cięcia i cztery szwy później zawisła w sypialnianym oknie :








Jak już trochę się rozbujałam to stwierdziłam,że uszyję jeszcze trzy poszewki na poduchy do kompletu. Bo nigdy nie wiadomo kiedy znów najdzie mnie ochota na szycie,a tak to wreszcie jakoś to zaczyna pomału wyglądać.



 
 Sypialnia zaczyna nabierać coraz większej przytulności i nie jest już tylko wagonem sypialnym. Powiem więcej,nie chce mi się z niej wychodzić i może dlatego nastała u mnie taka jesień szycia ; )

 Pozdrawiam Was kochani słonecznie i owocnego tygodnia Wam życzę,bo jeden leń patentowany w mojej osobie w zupełności wystarczy za Was wszystkich ; ) Buziaki : )* Wasza M.