czwartek, 23 marca 2017

Lord Marcus-czyli co robiłam gdy nie nakurzałam ; )





Kochane Dziewczyny ! Na wstępie dziękuję Wam wszystkim jeszcze raz za życzenia urodzinowe : ***.
Ostatnia przerwa w nakurzaniu okazała się niezwykle krótka,tak samo jak przerwa w dłubaniu przy tulipanach,która okazała się ciszą przed burzą. Ale pozwólcie,że dziś będzie o zupełnie czym innym. O czymś co łaziło za mną od dawna. Uczepiło się mnie tak bardzo,że wreszcie się temu poddałam i powiedziałam dość,robię sobie dodatkowe dwa dni wagarów od drobiu i tym podobnych i robię coś tylko dla siebie : ). Kurcze,jak fajnie być czasem samolubnym i zrobić coś dla siebie,niech żyje egoizm !!! To coś,to królik. Nietrudno zauważyć,że wzorowałam się na Mister Finchu i choć daleko mi do jego artyzmu to przedstawiam Wam dziś mojego i tylko mojego Lorda Marcusa. Nie będę się więcej nad nim rozpisywać,nadmienię jedynie,że razem z uszami ma metr wzrostu,więc kawał z niego "chłopa" i może dla tego otrzymał imię na cześć mojej drugiej połówki ; )



















Myślałam,że jak w końcu zrobię tego królika to się ode mnie odczepi...Cóż jeden królik chyba wiosny nie czyni bo łazi za mną następny ; ). Ale dość o zwierzynie łownej. Teraz z innej beczki. Wróćmy na chwilę do mojego urodzinowego wypadu do miasta aniołów. Co prawda nie chodzi tu o Los Angeles ale Toruń też uwielbiam,to moje ukochane miasto,może dla tego,że ma w herbie właśnie anioła ? Może ze względu na gotyk,który kocham ? A może dla tego,że właśnie z Torunia zawsze wracam z najpiękniejszymi aniołami do swojej kolekcji...Ale nie tym razem,bo tym razem zamiast jak zwykle upolować anioła to wróciłam z o zgrozo z kurą ; ). Kurę znalazłam w takim cudnym toruńskim sklepiku na ul. Szewskiej a panie z tegoż sklepiku pieczołowicie opatuliły kurę coby mi się podczas podróży pociągiem nie potłukła : )





Wypad chociaż krótki to bardzo udany i niezwykle intensywny. Spacery po starówce,wielce udany shoping w toruńskich galeriach,kino,uroczy klimatyczny hotel pamiętający czasy zaraz po wojnie : ). Czułam się jak we śnie i chyba po raz pierwszy w życiu miałam wrażenie że doba naprawdę może być z gumy. A po powrocie do domu czekali na mnie najbliżsi,pięknie ozdobiony stół,tort,prezenty...Wzruszyłam się...



Życzę Wam kochani już dziś udanego weekendu pełnego słońca,ściskam Was mocno i buziaki ślę : )* Najbliższy czas pokaże o czym będzie kolejny post,czy o drobiu,czy tulipanach,czy też może o tym co znów łazi za mną ; )



                                          Wasza M : )

piątek, 10 marca 2017

Kwiaciarnia "Zielony badylek",przerwa w nakurzaniu i Happy birthday to me ; )





Witam Was kochani bardzo serdecznie i dziękuję ogromnie za przemiłe komentarze pod poprzednim postem : ). Mało kto potrafi mnie tak uskrzydlić jak Wy : )***. Dziś wpadam dosłownie na ułamek sekundy bo siedzę już na walizce a jedną nogą jestem już w pociągu gdyż ponieważ wybieram się na chwilowy odpoczynek do miasta aniołów.Wyjazd jest prezentem na moje urodziny. Tak,kochani 12 marca dołączę do grona "ryczących czterdziestek". Ja rycząca to akurat jestem od zawsze...Ryczę gdy jest mi źle,ryczę gdy coś mnie wzruszy,ryczę bo po prostu tak i już ; ). Zaryczeć w inny sposób też potrafię i to tak,że wszyscy chowają się po kątach-taka ze mnie czasem zła kobieta i już sobie wyobrażam epitafium na moim nagrobku : Bo to zła kobieta była ; ). Cóż kiedy sięgam pamięcią wstecz to mogę powiedzieć,że kiedyś to byłam :"piękna","mądra" i "bogata",teraz po prostu jestem ; ). Pokręcona jestem i czasem sama siebie nie ogarniam a 50 twarzy Greya to przy mnie mały pan Pikuś jest. Czasem radosna jak skowronek unoszę się ponad ziemią,po to by za chwilę pogrążyć się w kompletnej depresji i wyć do księżyca ale mimo wszystko lubię dekadenckie klimaty,są częścią mnie od samego urodzenia ; ). Bliscy nie mają ze mną lekko ale póki co dają radę. Dobra ale dość o mnie. Gdybyście jednak kochani chcieli się dowiedzieć o mnie czegoś więcej to pod tym postem możecie zadawać mi pytania,chętnie na wszystkie odpowiem : ).
A teraz do rzeczy. "Kwiaciarnia Zielony Badylek" wyprodukowała ostatnio setkę tulipanów na okoliczność Dnia Kobiet. Poniżej przedstawiam kilka fotek :















A teraz pochwalę się pierwszymi urodzinowymi upominkami bo są boskie i sprawiły mi ogromną radość.Marlena-czarująca sznurkiem obdarowała mnie przepiękną dekoracją i powiało świętami :





Beatka zasypała mnie prezentami w postaci kosmetyków,słodyczy i win wszelakich(przydadzą się jak popadnę w kolejny dekadencki stan ; ) )ale największą radość sprawił mi przepiękny wisior :



Elwirze-psiapsiółce ze szkolnej ławki dziękuję za ciepłe życzenia i za pamięć o tej złej kobiecie,którą i ona kiedyś poznała na własnej skórze : )*. Dziękuję wszystkim,którzy są w sposób mniej lub bardziej namacalny blisko mnie : )*
Ściskam Was mocno i życzę udanego weekendu,ten bukiet jest też dla Was :



                                          Wasza M : )*