Jak to zazwyczaj bywa, trzy ostatnie dni spędziłam na szyciu bardzo intensywnym. Musiały koniecznie powstać dwa misiaczki, z których jeden-ma towarzyszyć maturzystce (powodzenia!). Narodzić się także musiał Anioł na okoliczność chrztu dla Nataszki. No i oczywiście koszyki wielkanocne również wymagały nowych szat.
Chyba miałam jakieś przeczucie, bo na początku tygodnia wysprzątałam i udekorowałam całą swoją izdebkę. Aha, i zdążyłam jeszcze uszyć torbę na zakupy dla mojej Mamuni :). Tylko odchudzanie nijak mi nie idzie. . . Może ktoś z Was, ma jakiś ciekawy sposób na pozbycie się 6 kilogramów balastu?
Pozdrawiam Wszystkich mega świątecznie i cieplutko.
NIECH MOC ZAJĄCZKÓW I KURCZACZKÓW, BĘDZIE Z WAMI!!! :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz