piątek, 31 października 2014

Mrocznych klimatów ciąg dalszy ; )


Dziś,z racji tego,że mamy Halloween postanowiłam,że muszę się Wam do czegoś przyznać...Wiedziałam o tym już od kilku miesięcy ale czekałam na właściwy moment. I ten moment właśnie nadszedł...Otóż jak się niedawno okazało,Kuba Rozpruwacz pochodził z mojego rodzinnego miasteczka...To trochę niesamowite i trochę straszne ale przede wszystkim jest to coś,co jak nic innego wpisuje się w atmosferę Halloween ; ). Mam nadzieję,że mnie nie znielubicie za to,że pochodzę z takiego mrocznego miejsca ; ). Ja też dzisiaj zabawiałam się nożem i rozpruwałam...Ale tylko dynie,nic więcej nie ucierpiało ; ). Pozdrawiam Was przeserdecznie i Halloweenowo : ).






środa, 29 października 2014

Czarny anioł-czyli wbrew utartym normom : )


Miałam w tym tygodniu zrobić tyle rzeczy ! Całą masę planów trafił szlag w postaci wyjątkowo jadowitej grypy : (. To paskudztwo z powodzeniem omijało mnie przez ostatnią dekadę...Niestety tym razem się o mnie upomniało wyjmując mi kompletnie z życiorysu dwa dni. Dziś jest dużo lepiej,nie licząc żołądka,który chyba ktoś ze mnie wyjął,poskakał sobie po nim i włożył z powrotem. No i jeszcze fakt,że podłoga i sufit : o,one tu są i tańczą ze mną ; ). Mam cichą nadzieję,że jutro wstanę na nogi.
Chciałam pokazać dzisiaj coś,co stworzyłam już jakiś czas temu...

To taki trochę inny anioł niż te,które tworzyłam do tej pory. Jest nieoczywisty,choćby dlatego,że jest czarny. Nigdy nie widziałam żadnego anioła na własne oczy.Więc nie mam pewności,że jeśli bym takiego zobaczyła,to byłby on jasnowłosy i cały w bieli ; ). Do popełnienia owej anielicy zainspirowały mnie cuda,jakie tworzą dziewczyny z Dorothy"s Factory Handmade Fairytales-niedoścignione wirtuozki szycia : ).
Moja anielica powstała metodą prób i błędów. Jest taka,jak ją sobie wymyśliłam:trochę gotycka,trochę dekadencka i na pewno odstaje od ustalonych norm ; ). Zupełnie jak moje drugie ja,to bardziej mroczne ja ; ). Po głowie fruwa mi już pomysł na kolejną anielicę. Nabieram też coraz większego apetytu na uszycie lalki dyniogłówki ale kiedy to będzie,tego jeszcze nie wiem. Tymczasem życzę miłego oglądania fotek mojego czarnego anioła.









Trzymajcie się ciepło i nie dajcie się zarazie : ).

czwartek, 23 października 2014

Creative Blog Tour-zagościł i u mnie: )

Niedawno otrzymałam przemiłe zaproszenie od Adeli,która jest autorką fantastycznego bloga o szyciu: http://adelaszyje.blogspot.com/ . 
Adela to przemiła osoba,która tak jak ja jest wielką fanką szycia. I choć szyje Ona dopiero od ponad roku,to Jej prace naprawdę zdają się mówić,że robi to od zawsze : ). Na bloga Adeli trafiłam zupełnie przypadkiem i zalogowałam się tam na stałe : ). Ujęła mnie Jej precyzja,upór w dążeniu do celu i fakt,że jest niezbitym dowodem na to,iż w każdym momencie swojego życia możemy odkryć w sobie niezmierzone pokłady talentu : ).
Dziś,podejmując wyzwanie,spróbuję odpowiedzieć na pytania jakie stawia Creative Blog Tour.
1)Nad czym obecnie pracuję?
U mnie ostatnio twórcza zawierucha...Tak już mam,że albo popadam w twórcze odrętwienie i nie robię kompletnie nic,albo robię kilka rzeczy jednocześnie...Przyznam,że i jedno i drugie bywa uciążliwe(psychicznie oczywiście) ; ). Obecnie popadłam właśnie w ten drugi stan. I tak :usiłuję zreanimować dwie stare półki wykopane u znajomego spod sterty węgla ; ). Idzie mi całkiem nieźle,więc unikną tragicznego końca na śmietniku. W kolejce do uratowania przed zagładą czekają jeszcze kredens i wózek,oba z lat 50-ych i oba w stanie agonalnym ; ). W tak zwanym między czasie oczywiście szyję. Jednocześnie obmyślam dekoracje świąteczne. Kotłują się w mojej głowie różne pomysły.Czas najwyższy zacząć je wreszcie tworzyć,a nie tylko o nich myśleć ;).
2)Czym moja praca różni się od innych w tej branży?
To najtrudniejsze z pytań... Myślę,że moja praca różnić się może od innych tylko tym,że jest moja...wykonana moimi rękoma... Bo przecież każdy z nas,tworząc coś,wkłada w to całe serducho i duszę. Dąży do doskonałości w tym co robi. Inspiruje innych i sam czerpie od innych inspirację : ). Uważam,że jeszcze nie udało mi się wymyślić czegoś,co od początku do końca byłoby moim całkowicie autorskim pomysłem. Cały czas głowię się,czym mogłabym Was zaskoczyć ? Póki co jeszcze na to nie wpadłam,ale szare komórki kombinują intensywnie ; ).
3)Dlaczego piszę bloga o tym co robię i tworzę?
Pisać bardzo lubię,zawsze lubiłam...Do pisania bloga skłoniła mnie głównie chęć kontaktu z osobami,które mają pasje podobne do moich. W tak zwanym realu nie posiadam  koleżanek,które podzielałyby moje zainteresowania...Czasem bywam traktowana jak dziwoląg. Ale wiecie co? Lubię być dziwolągiem ; ). Drugim powodem była chęć pokazania tego co robię. Chciałam przestać tworzyć do przysłowiowej szuflady,chciałam po prostu z tej szuflady wreszcie wyjść! Do pisania bloga zmobilizowała mnie ostatecznie moja córka-Jagoda. To Ona pomogła mi to wszystko wirtualnie poukładać tak,żeby to miało ręce i nogi : ). Blogowanie daje mi jeszcze jedną super rzecz. Jest to możliwość poznawania fantastycznych osób,które są pozytywnie zakręcone : ). Zaskakują mnie wciąż swoimi pomysłami,zarażają energią i dają "kopa" do działania. Nie oceniają mnie przez pryzmat bagażu doświadczeń jaki zebrałam przez ostatnie lata... A wręcz przeciwnie : dodają mi skrzydeł każdym komentarzem,każdymi odwiedzinami w moim wirtualnym świecie : ). Dziękuję Wam,że jesteście,bo i dzięki Wam pomięte skrzydełka mojego anioła się wygładzają : ).
4)Jak odbywa się mój proces tworzenia?
To istne szaleństwo...Czasem pomysł pojawia się na pstryk. Ot,zobaczyłam coś wielce dla mnie inspirującego i muszę,po prostu muszę zrobić coś w podobny deseń. Już,teraz,natychmiast! Nieważne,że jest np. środek lata,ja muszę uszyć taką cudną choinkę właśnie teraz,bo do grudnia mogę o tym nie daj boże zapomnieć ; ). Czasem dla odmiany pomysł długo leżakuje w mojej głowie. Obmyślam,planuję,dobieram materiały...A potem przychodzi co do czego i i tak mój proces tworzenia wygląda w ten sam dziwny sposób. Czyli kompletny chaos i lekceważenie wymyślonego wcześniej scenariusza. Od pewnego czasu już nie planuję jak coś będzie wyglądało,bo na pewno nie będzie tak wyglądało ; ). W moim procesie tworzenia niejednokrotnie  ogromny udział mają moi bliscy. Mąż sprawdza się tam,gdzie trzeba użyć narzędzi jeszcze bardziej mechanicznych niż maszyna do szycia lub papier ścierny. Mama z tatą pojadą 20 km do pasmanterii po koronki,teściowa przetrząśnie swoje szafy w poszukiwaniu płótna,które właśnie jest mi potrzebne, a córka pomaga mi przy robieniu zdjęć : ). Fajnie jest mieć takich pomocników przy realizacji swoich rękodzielniczych fanaberii : ). 
Mam nadzieję,że Was nie zanudziłam ? ; )...
           Wiem,że powinnam zaprosić co najmniej dwie osoby ale na chwilę obecną zaproszenie przyjęła ode mnie jedna blogowa koleżanka. Miałam na myśli jeszcze trzy kolejne,jednak na razie nie odpowiedziały na moje zaproszenie(może są poza zasięgiem: )). Jeśli się odezwą w najbliższym czasie,to napiszę ciąg dalszy : ). W przyszłym tygodniu  mogę być bardziej nieogarnięta niż zwykle,więc dziś jest ten moment żeby przedstawić Wam Kogoś Wyjątkowego : ).
             Chciałabym zaprosić Was w odwiedziny do świata Oszałamiająco Twórczej Kobiety. Tą Kobietą jest Doti,która prowadzi bloga http://wisienkowemarzenie.blogspot.com/ . Doti na swoim blogu pokazuje jak różnym przedmiotom można nadać zupełnie inne znaczenie. To czarodziejka,która potrafi oswoić nawet zwykłą szklaną buteleczkę ! Udziergać dla niej ażurowe ubranko na szydełku i zrobić z niej prześliczny,nietuzinkowy lampion do ogrodu : ). Potrafi stworzyć przepiękne firaneczki,które są unikatem wśród firanek : ). Mało tego, Doti oprócz swojego talentu,posiada także niezwykle utalentowanego pomocnika,który pomaga zrealizować Jej wiele ciekawych projektów z dziedzin innych niż szycie. Na przykład ozdobną klatkę lub budkę dla ptaków. Moja blogowa koleżanka chętnie dzieli się swoimi pomysłami,pokazuje jak krok po kroku wykonać takie cuda : ). Jej blog,to prawdziwa skarbnica pomysłów,musicie koniecznie sprawdzić sami : ).
          Pozdrawiam Was Wszystkich Serdecznie : ).

piątek, 10 października 2014

Zwariowany październik z misiem w tle ; )



Chciałabym opowiedzieć Wam dzisiaj o tym jak niesamowitym miesiącem jest dla mnie październik.Otóż w mojej Rodzince w październiku jest prawie jak w Wigilię...Dzieje się tak za sprawą mega kumulacji imprez urodzinowo-imieninowych. Rozpoczynamy 1-go od urodzin Babci mojego Męża(w tym roku stuknęło Jej osiem dych : )).5-ego urodziny obchodziła moja Mamcia : ). 7-ego były urodziny mojej Córci,która z kolei urodziła się centralnie w imieniny mojego Męża : ). Mam nadzieję,że ogarniacie? : ). 9-ego urodziny mojego Tatuńcia : ). Za kilka dni natomiast,15-ego będą imieniny mojej Mamci : ). Zazwyczaj na okoliczność tych wszystkich świąt organizujemy mega imprezę zbiorową,która przypomina właśnie Wigilię...Wzajemne życzenia,upominki,świąteczna atmosfera,istny szał...Tylko ja bidula urodziłam się w tym towarzystwie na przedwiośniu : (. Chociaż z drugiej strony,może to wcale nie takie złe? No bo tak,cały tort tylko dla mnie,prezenty tylko dla mnie...Ojej,gadam jak typowa jedynaczka,zagalopowałam się ; ). Ale,ale,na 15-ym się jeszcze pasmo imprez październikowych nie kończy,bo 29-ego imieniny obchodzi moja siostra chrzestna...Tak,tak się składa,że moją matką chrzestną jest moja siostra cioteczna,która jest ode mnie tylko 14 lat starsza,więc nazywam ją właśnie siostrą chrzestną : ). Strasznie to wszystko pogmatwane,ale tak to już jest w mojej pokręconej Rodzince,którą zresztą Bardzo Kocham! Jutro wszyscy się spotkamy,będzie fajnie,prawie tak fajnie jak w Wigilię,z tą tylko różnicą,że nie będziemy śpiewać kolęd ; )...
       Twórczo u mnie ostatnio dość spokojnie,choć rozbieżność dokonanych tworów okrutna...Szyciowo powstał miś.Miś dla chłopca,który jeszcze przebywa w cieplutkim brzuszku swojej mamy,ale zjawi się na tym świecie lada chwila : ),może właśnie już?



 


Mały miś,do lasu bał się iść,więc pomyślał sobie:dlaczego mam iść,kiedy mogę pofrunąć? Założył małe anielskie skrzydełka i pofrunął w daleki świat,gdzie mam nadzieję będzie przytulany często i chętnie małymi łapkami : )


   Nieszyciowo natomiast zdarzyło mi się ostatnio zostać na chwilę pomocnikiem instalatora CO; )...Musiałam siedzieć w kotłowni,obserwować wskaźniki zegarów i dopuszczać wodę w układ podłogówki...Nie powiem,ciekawie jest liznąć od podszewki zupełnie innego tematu. Doświadczyć na własnej skórze pracy,którą na co dzień wykonuje mój Mąż : ). Dowiedziałam się przy okazji co to jest dławik,do czego służą poszczególne pompy,zawory i inne pokrętełka : )W sumie to zawsze kręciły mnie śrubki,rurki i tym podobne ustrojstwa ; ). Przy okazji,również na tę okoliczność trochę zalałam kotłownię...No bo w pewnym momencie tak się już pewnie poczułam,że przeszarżowałam i mi się te zaworki troszku pogmyrały,no i ech jak to mówią: trening czyni mistrza ale rutyna zabija ;). Ale ogarnęłam i podłogóweczka grzeje jak ta lala : ),egzamin zdałam na 6 na szynach ; )Fajnie jest zrobić coś razem,nawet taką dziwną rzecz z kompletnie innej planety jak napuszczanie wody w układ : ). Pozdrawiam Was Serdecznie w świątecznym nastroju i ściskam Was misiowo : ).

środa, 1 października 2014

Trzy poduszki i dwa słonie,co nie stoją na balkonie; )

Są dla mnie na świecie dwie rzeczy,których nigdy nie mam dość...To niewątpliwie anioły i poduszki : ). Uwielbiam poduszki. Takie zupełnie proste w formie,jak i bardziej skomplikowane,nieważne. Takie do przytulania,do podkładania pod przemarznięte plecy,do bitwy na poduszki,do tego aby po prostu leżały,pachniały i ładnie wyglądały(zupełnie jak ja,hi,hi,taki żarcik ; ) ). Od dawna już zbierałam się do uszycia tak zwanej "babcinej poduszki". Szycie jak szycie,prościutkie bardzo,choć okrągłe ; ). Ale haft ? Nie wyszywałam od ładnych kilkunastu lat i przyznam się,że miałam ogromne opory,by na nowo spróbować... Nie wyszło nawet tak okropnie,choć wiem,że mogłam się bardziej postarać ; ).

Dwie kolejne poduszki potraktowałam oczywiście transferem : ).

Poza poduszkami ostatnio u mnie bez większych szaleństw szyciowych.Ot,trochę zabawy mchem:

Śliwkowa nutella,która świetnie sprawdza się jako nadzienie do rogalików:
I czytanie książek w jesienne wieczory. Ta akurat ostatnimi czasy poruszyła mnie wyjątkowo,więc gorąco polecam:
Na deser chciałam dziś Wam zaprezentować dwie słoninki: jedna dla chłopczyka,druga dla dziewczynki : )
Przepis na słonie,które jak widać,tym razem nie stoją na balkonie ; )znalazłam u swojej blogowej koleżanki-Adeli(Adela Szyje). Uwielbiam szyć te słoniki,a maluchy uwielbiają się do nich przytulać : ). Polecam szycie słoni przeogromnie,tak ogromnie jak ogromny jest słoń : ) Pozdrawiam też OGROMNIE : ) !!!