niedziela, 11 maja 2014

Zero szycia

Od kilkunastu dni mamy maj... Co prawda trochę mało majowy, ale zawsze. Szycie tymczasem zamieniłam na dłubanie w ziemi. Do dżdżownicy mi daleko ale zawsze to coś...Wiosną jedyne co jest mi w stanie poprawić humor to roślinność. Zimą dla poprawy nastroju wystarczy fajny film, książka lub ciuch, ale wiosną i latem tylko roślinki są w stanie podnieść mi poziom endorfin. Nie wiem jak Wam, ale u mnie tak to działa. Wiosną zawsze coś przesadzam, zasadzam, przycinam itd.
Właśnie przyozdobiłam sobie trochę taras. Jest pachnąca, kwieciście i zajefajniście, mnie się podoba  :). Dłubanie w ziemi uspokaja mnie prawie tak samo jak szycie (może nawet i bardziej?) Sama nie wiem... Teraz w planie mam jeszcze popełnienie mebli ogrodowych. Mam nadzieję, że uda mi się takowe poczynić w kolejny weekend. Na pewno nie omieszkam się nimi pochwalić ;). 
Bo w końcu...Nie samym szyciem człowiek żyje.


Elmo, wylegujący się na leżaku :)





2 komentarze:

  1. Oj, to masz prawie tak jak ja:) Jak przychodzi wiosna to ja siedzę i dłubię w ziemi a moje dłonie i paznokcie później musza przejść intensywną regenerację:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ktoś ma dłubanie wszelakie we krwi i syndrom niespokojnych dłoni to nie ma rady:)ja z nożyczkami nie rozstaję się nawet w ogrodzie,śmieją się ze mnie,że jestem Edward nożycoręki,a paznokcie dojdą do siebie:),pozdrawiam serdecznie,ps.świetny miałaś pomysł z wypustkami,mam nadzieję,że się nie gniewasz,że również go wykorzystałam,fajna odmiana po tych wszystkich koronkach.

      Usuń