No i stało się! Od kilku dni zmagam się z jakimś jesiennym paskudztwem...Ból gardła,katar,kaszel typu galopujące suchoty i inne dolegliwości nie dają funkcjonować tak jakbym tego chciała...Czuję się wyżuta,wypluta i potrącona przez czołg...Najgorsze jest jednak to,że już nie będę mogła chwalić się,że od kilku lat nie miałam nawet kataru : (. Ech,ładnie żarło i zdechło...Ale nic to,dam radę tej glutoplazmie,mamusine kompociki poprawiają mi nastrój : ). Mimo jesiennego zakichania nie powstrzymałam się przed wdrożeniem w działanie najnowszego planu...Wreszcie stałam się szczęśliwą posiadaczką starych rowerów! Marzyłam o nich już od dawna ale zawsze było jakieś ale. Tym razem jednak nie odpuściłam. Zainspirowana postem Kasi z Domu pod brzozami od razu ruszyłam ten temat. Nastąpiła akcja i natychmiastowa reakcja! Trzy telefony do przyjaciela i pół godzinki potem tadaaam:rowerki były u mnie na podwórku : ). Leciwe pojazdy zostały pozbawione zbędnych części typu opony itp i pomalowane przez mojego męża czarnym matem oczywiście pistoletem,bo po co machać pół dnia pędzlem jak można to ogarnąć w kilkanaście minut ; ).Faktycznie uwinął się z tym sprytnie,podśpiewując sobie :ja kudłaty,durnowaty reperuję stare graty ; ). Zakupił mi też skrzyneczkę,wiszące doniczki i całe stado wrzosów coby rowerki ładnie zaaranżować. Sam wszystko wybierał i myślę,że spisał się na medal : ). Zresztą jemu też się bardzo spodobała ta moja,jak to określił "ogrodowa projekcja astralna"...Nie wiem co poeta miał na myśli,ale brzmi to fajnie : ). Za garażem na obróbkę czeka kolejny rower. A ja tymczasem wymyśliłam sobie,że na zimowe święta rowerki oplotę lampkami choinkowymi,żeby było jeszcze bardziej astralnie : )Co Wy na to? Znalazłam też swoje stare,dziurawe kalosze,które również padły ofiarą mojej jesiennej fiksacji. Tak ostatnio popłynęłam z tym dekorowaniem swojego obejścia,że moje posty stały się mało szyciowe...Obiecuję,że kolejny post będzie dotyczył wreszcie szycia. No chyba,że znów zapętlę się w jakiejś innej czasoprzestrzeni...Bo ze mną nigdy nic nie wiadomo ale Mitania już tak ma : )POZDRAWIAM WAS CIEPŁO i życzę miłego oglądania.
Piękne te zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńNo i ja się też już rowerem zaraziłam! Widziałam u innych, wszędzie wyglądają super! Muszę przetrząsnąć szopę.
OdpowiedzUsuńFajnie mieć męża, który podziela pasje i się angażuje. Mam też takiego.:)
Chciałam tu zostać u Ciebie, ale nie ma rubryki CZŁONKOWIE. Przegapiłaś?
Idę zwiedzać dalej. Pozdrowionka.:)
Cieszę,że Ci się u mnie podoba : ). A brak rubryki członkowie nadrobię,tak wyszło przez moje komputerowe niedouctwo ; ). Ze mnie to się śmieją,że zatrzymałam się w czasach gęsich piór,kałamarzy i gołębi pocztowych ale powooooli się doszkalam. Mam nadzieję, że znalazłaś rower,pozdrawiam : )
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper dekoracje:) Pozdrawiam i życzę zdrówka!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo,u Ciebie też pięknie i gratuluję zdolnego syna : ).
UsuńPięknie wyglądają jesienne dekoracje. U mnie jeszcze lato w ogrodzie widać, ale już pomalutku szukam inspiracji i u Ciebie ją znalazłam:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę,że i ja mogę się odwdzięczyć inspiracją : ).
Usuń