poniedziałek, 15 września 2014

Torba prawie bez dna i kilka innych drobiazgów.

wspomnienie lata...
Jakiś czas temu wzięłam udział w konkursie na najpiękniejszy letni bukiet. Co prawda nie wygrałam,ale za to teraz mogę powspominać swoje letnie wyczyny bukieciarskie i to też jest fajne : ).
Ostatnio naszło mnie na uszycie torby.Wymyśliłam sobie,że tym razem musi być ona zasuwana na suwak. Wstyd się przyznać ale tak sobie szyłam i szyłam i nagle taka piękna katastrofa...Wszyłam suwak kompletnie na odwrót,do góry nogami...Ale nic to,nie poddałam się,choć przyznam,że było mi głupio i wstyd przed samą sobą ; ). Macie tak czasami,że mimo iż nie robicie czegoś pierwszy raz i nie jesteście zupełnie zielone,to nagle popełniacie błąd? Nie wiem czy to zaćmienie jakieś,czy zmęczenie materiału,czy jeszcze jakieś inne licho? A ja to jeszcze często mam tak,że coś tworzę i świetnie mi idzie i tak się cieszę,że świetnie mi idzie i taka dumna jestem z siebie i nagle trach,totalny kataklizm...Ostatecznie torba wyszła tak,że jestem zadowolona,prawie bardzo nawet : ). Rączki z eco skóry i suwak odzyskałam ze starej torby,która już była mało reprezentacyjna. Oczywiście dodałam też transfer,na punkcie którego mam ostatnio fazę,ale jeszcze wiele treningów przede mną nim moje transfery osiągną doskonałość.
przód torby


tył z kieszonką

wnętrze torbiszona
Jako,że po uczynieniu torby wciąż było mi mało,to do kompletu stworzyłam jeszcze okładkę na zapiśnik. Szkoda mi trochę bezcześcić go swoim podłym charakterem pisma ale to raczej nieuniknione ; ).
A że potem nadal cierpiałam na niedosyt szyciowy,to jeszcze machnęłam sobie portfel. Taki duży,żeby go łatwiej było odszukać w przepastnej torbie,takiej prawie bez dna. Trochę szkoda,że wypchać go za bardzo na razie nie mam czym,ale jak już wygram w totolotka albo otrzymam ogromny spadek po nieznanej ciotce z Ameryki to będzie jak znalazł ; ).

Dwa dni temu powstał jeszcze anioł śpioch dla Tymona:


A tak zupełnie na deser ozdobiłam stary,filcowy kapelusz pewnej miłej pani. Kapelusz miał ulec zniszczeniu ale oczywiście nie byłabym sobą gdybym na to pozwoliła. Myślę,że teraz stał się całkiem fajną dekoracją jesienną. Kilka kwiatków,listków,kokarda i po co zasilać wysypisko śmieci jak można się nim jeszcze pocieszyć : ).
Pozdrawiam Was kochani słonecznie i dziękuję Wam,że coraz częściej do mnie zaglądacie. Dziękuję za każdy komentarz,który daje mi kopa do działania : ).

7 komentarzy:

  1. mogę Cię kopać codziennie, by móc czytać i oglądać te cudeńka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Madziu,takie pozytywne kopniaki to ja barrrrrdzo lubię : ). Pozdrowionka : ).

      Usuń
    2. Wszystkie szyjątka prześliczne, a metamorfoza kapelusza super:) Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
    3. Dzięki wielkie,również pozdrawiam : ).

      Usuń
  2. Fajny pomysł! Przy takich jak my, to wysypiska śmieci by puste były:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tak,ja zawsze nim coś wyrzucę,to sto razy przemyślę czy aby to na pewno ostateczność : ). Ale pomyśl,czy świat nie byłby piękniejszy bez wysypisk ? Taki mi żart przyszedł do głowy,dzięki Tobie:dlaczego kłodawskie wysypisko śmieci na Zbójnie jest prawie puste? Bo wszystkie śmieciuchy są u Moniki! He he : ) A tak poważnie,to myślę,że to naprawdę fajne dawać różnym przedmiotom nowe życie i zupełnie inne znaczenie-taka reinkarnacja : ). Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń