Święta i po świętach a zarazem przed świętami...
nie wiem jak u Was,ale ja po tych trzech dniach bezczynności i obżarstwa wszelakiego czuję się jak Kubuś Puchatek,który zjadł cały miodek tego świata a na deser jeszcze połknął Prosiaczka...ufff.Melduję iż po nowym roku biorę się za siebie i swoje zbędne centymetry(Chodakowska będzie miała co robić). A jak tam Mikołaj?Ciekawi mnie jak dotarł do Was w tym roku.Na hulajnodze,rowerem,na rolkach czy może po prostu go przywiało?Na mnie to co dzieje się za oknem działa ogłupiająco,na moją roślinność zresztą też.Kwitnące stokrotki,bujne wciąż jeszcze kępy lawendy i puszczające pąki bzy to tylko kropla w morzu tego co widzę...Nie powinno mnie to już dziwić,a jednak...mój mały świat staje na głowie...Na koniec moje wyrazy współczucia dla osób,które w tym roku znalazły pod choinką...sanki...;)ale nie łamcie się ta wiosna przecież kiedyś się skończy mówi wam to rasowa pesymistka.Trzymcie się,tak nie za ciepło,co by się nie przegrzać! POZDRAWIAM WAS, WSZYSTKICH STOKROTNIE :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz