piątek, 28 listopada 2014

Inwazja bydła rogatego ; )


 Przedstawiam moją rogatą czeredkę,która powstała w ostatnich dniach : ).
Rozbrykane renifery posiedziały sobie trochę na kanapie :



 Potem przysiadły całą rodzinką na kominku :



Wszędzie ich było pełno ! Ani się obejrzałam a już dwa największe usadowiły się na lampie :


Długo się jednak nie nacieszyłam całą szóstką,gdyż jedna para opuściła już mój domek...Wiem,że trafiła w bardzo dobre ręce,ale będę tęsknić : (
Pozdrawiam Was cieplutko i zmykam tworzyć dalej swoje świąteczne uszytki : )

środa, 19 listopada 2014

Rose Mary-moja pierwsza "dyniogłówka" : )



Przedstawiam Wam dzisiaj pannę Rose Mary-moją pierwszą "dyniogłówkę". Pierwszą i na pewno nie ostatnią : ).



Podczas pracy nad tą panienką wiele rzeczy robiłam po raz pierwszy. Po raz pierwszy malowałam farbkami oczy,po raz pierwszy użyłam włosów innych niż z wełny,po raz pierwszy robiłam kapelusz : ).
wytwór szalonego kapelusznika ; )

Rose Mary uwielbia róże,szczególnie te różowe : ). Mierzy 40 cm,razem z kapeluszem ; ). Oczywiście nie była bym sobą, gdybym nie dodała jej skrzydełek.



Wciągnęło mnie bardzo szycie "dyniogłówek",więc na pewno powstaną kolejne tego typu panieneczki. Inspirację znalazłam tutaj:http://emeobp.blogspot.com/ a wykroje znalazłam tutaj :http://vialikovaolga.blogspot.com/ . Od jutra zabieram się wreszcie za szycie uszytków świątecznych,bo jestem w czarnym, gęstym lesie i za chwilę święta mnie zaskoczą ; ).

Pozdrawiam Serdecznie i buziaki przesyłam : ))).

sobota, 15 listopada 2014

Kilka drobiazgów,nowe wyzwanie i kolejne szaleństwo,które chodzi mi po głowie : )



W ostatnich dniach powstało kilka drobiazgów. Misia dla maleńkiej dziewczynki :





 I parę zawieszek dla mojej koleżanki Beaty : ):

Zaczęło też powstawać coś,na co już od dawna miałam chrapkę,czyli tadaam-zaczątek lalki "dyniogłówki" : ) :
Nigdy wcześniej nie malowałam oczu uszytkowi w ten sposób,ale myślę nieskromnie,że jak na pierwszy raz,to chyba całkiem nieźle mi wyszło... A Wy co o tym myślicie ?
W między czasie układam porąbane drewno w zgrabne stosiki i w związku z tym przyszło mi coś do głowy...Układałam sobie i tak sobie układałam te szczapy i nagle mówię do mojego Marka tak :-Wiesz co,niektóre z tych kawałków drewna aż proszą się żeby coś z nich wyrzeźbić...Jego mina w tym momencie - bezcenna ; ). Popukał się odruchowo w czoło i odpowiedział : - Przerażasz mnie,chyba oszalałaś ! ? ! To co, teraz już nie będzie Mitania szyje, tylko Mitania rzeźbi ? Ale po chwili dodał : - Wiesz co, załatwię ci drewno lipowe... - Juhu,na prawdę,ale tak bez lipy ?-ucieszyłam się. - No,a co wyrzeźbisz ? Może Pinokia ?-zapytał. - Nie no co ty,jednego Pinokia to ja już mam-odpowiedziałam ; ). Cóż, nie mogę powiedzieć,że nie umiem rzeźbić bo nigdy nie próbowałam,ale co stoi na przeszkodzie żeby spróbować ?
A tak zupełnie w ostatniej chwili machnęłam jeszcze tekstylną choinkę ; ):
Mam już pomysł na kolejną,ale musi chwilę poczekać...Zaczynają się pojawiać pierwsze świąteczne zamówienia na moje uszytki,więc czas na dobre odpalić warsztat : ). Buziaki,miłej niedzieli i niesłabnącej weny twórczej w nowym tygodniu : ).

poniedziałek, 10 listopada 2014

Ziutek-renifer anorektyk ; )



Przedstawiam Wam dzisiaj Ziutka-renifera chudzielca,który uwielbia wizyty w solarium ; ). Efekt "solarium"uzyskałam za pomocą kawy z cynamonem i zapieczenia delikwenta w piekarniku. Świetna sprawa,podpatrzona przeze mnie u Magdy z bloga Lalki szmacianki oraz u kilku rosyjskich koleżanek : ). Ziutek od kilku dni lansuje się w mojej "komórce na węgiel" i ani myśli ciągnąć w tym roku sanie Mikołaja. Mówi,że ma dłonie(a właściwie kopytka) stworzone do gry na fortepianie,a nie do roboty ; ). To prawie tak jak ja,hi,hi ; ).


Chyba muszę  uszyć dla niego jakąś reniferową pannę,nim do reszty mu się w rogach poprzestawia ; ). Taki to właśnie jest ten mój Ziutek. Wiele można by o nim powiedzieć,ale na pewno nie to,że jest to renifer na "wypasie"...
Wypychanie jego chudych jak nitki nóg doprowadzało mnie do szewskiej pasji. A limit niecenzuralnych słów jakie przy tym padły wyczerpałam na następne kilka lat. Ech,zezłościł mnie ten projekt nie na żarty,ze względu na swoje rachityczne gabaryty właśnie. Ale jak już pozszywałam Ziutka do tak zwanej brzydko kupy ; )i spojrzałam w te wyszyte patrzałki,to złość mi przeszła...


Pozdrawiam Was cieplutko ja i chudy Ziutek : )))
czy te oczy mogą kłamać ? : )