środa, 30 marca 2016

Musztarda po obiedzie ; )





Nie wyrobiłam zakrętu. Chyba pierwszy raz w szyciu ; )jestem spóźniona. Spóźnialstwo nie leży w mojej naturze i jest mi to uczucie zupełnie obce,a właściwie było mi obce aż do tej pory. Dzisiejszy post jest z niezłym poślizgiem,choć kompletnie nie rozumiem tego określenia bo przecież wydaje mi się,że robiąc coś ślizgiem zrobimy to szybciej ; ). Niemniej jednak w naszej galaktyce poślizg kojarzony jest z opóźnieniem więc niech już tak będzie. Gdy wszyscy w najlepsze robili wiosenne porządki to ja robiłam sobie jaja,o takie na przykład :










Oczywiście z powyższych jaj nie zostało ani jedno dla mnie bo przecież jak wiadomo : szewc bez butów chodzi a w tym wypadku to nie dość,że bez butów to jeszcze bez jaj ; ).
Pomiędzy robieniem jaj powstawały także inne twory mniej lub bardziej świąteczne :







Natomiast w czasie gdy cała reszta świata szykowała już w najlepsze świąteczne pyszności ja zabierałam się dopiero za sprzątanie. Uwielbiam na przykład szorować piekarnik ; ). Wy też to kochacie,przyznajcie się ; ). Jakoś poszło pomimo tego,że wszystko wypadało mi z rąk zupełnie jakby grawitacja robiła mi na złość. I ten moment,gdy wszystko lśni a ja mam ochotę poprzyklejać wszędzie karteczki z napisami : Nie gotować,nie piec,nie siadać,nie dotykać,nie kąpać się...; ). Później gdy wszyscy szykowali już świąteczne koszyczki ja miałam chwilę na upieczenie ciast...Oczywiście w świeżo wyszorowanej,lśniącej czystością kuchni. Późną nocą gdy cała ludzkość już spała śniąc o wielkanocnych pysznościach ja tworzyłam wiosenne dekoracje z tego co akurat było pod ręką,czyli ogólnie wielka improwizacja :








 Na malowanie jaj w sobotni ranek nie miałam już ani czasu ani sił,więc improwizowałam dalej i owinęłam je po prostu woalem,zawiązałam kokardkę,dodałam kwiatek i wszyscy byli zachwyceni :



Chyba po raz pierwszy na okoliczność świąt się nie przejadłam bo najzwyczajniej w świecie nie miałam na to siły. Dotarło do mnie,że nawet ja nie jestem z tytanu i jestem tylko człowiekiem i zmęczenie prędzej czy później da o sobie znać. Trochę odpoczęłam,naładowałam akumulatory do dalszej pracy i obiecałam sobie,że nie będę zawalać więcej nocy niż ze dwie w tygodniu ; ). 
A teraz się pochwalę niespodziankami jakie spotkały mnie w tym przedświątecznym,zwariowanym,złośliwym bo nierozciągliwym czasie. Dostałam kolejne baranki od Marleny co to bloga jeszcze nie prowadzi ale pracuję nad tym żeby Ją na to namówić : ). Od Marleny dostałam też aniołka,którego również wyprodukowały Jej zdolne łapki : ). W skrzynce na listy natomiast znalazłam niespodziankę w postaci cudownej kartki od Lejdi.any : ). Dziewczyny dziękuje Wam z całego serca : )))









Na życzenia wielkanocne jest już w tej chwili zdecydowanie za późno ale za to zawsze mogę Wam kochani  życzyć CUDOWNEJ WIOSNY : ) co właśnie robię : )

                                            Wasza M.

środa, 16 marca 2016

Zakurzony post ; )





Ostatnimi czasy bardzo się u mnie nakurzyło. I nie chodzi mi tu bynajmniej o kurz zalegający po kątach. W zeszłym roku o tej porze nadawałam do Was z króliczej nory. Dziś dla odmiany piszę do Was wprost z kurnika ; ). Zakurzyło się nie na żarty i w ogóle prognoza pogody na dziś brzmi tak : zakurzenie bardzo duże ; ). Przedstawiam Wam drób pod tytułem : Cocosha Nel ; )



















Przez to ciągłe szycie mam w domu prawdziwą fermę kurzu i kwalifikuję się do tego programu co to było można dostać taki odkurzacz co sam sprząta ; ). Nie samym drobiem jednak "żywiłam" się w ostatnich dniach. Króliki,zające i owca też znalazły się w moim menu :











Ach,no i jeszcze mi się przytrafiły dwa ślimusie,amorki i aniołek :







Ech,a miał być post o tym jak spaliłam krzesła a tu znów szycie ; ) Bo szycie to jednak bywa przewrotne i nie znamy dnia ani godziny kiedy będziemy musieli siąść do maszyny ; ). Marzę sobie po cichu,że Was nie zanudziłam bo na koniec mam jeszcze deserek w postaci prześlicznego baranka,którego dostałam kilka dni temu od Marleny-mojej zdolnej i cierpliwej jak anioł koleżanki : )



Pozdrawiam Was kochani bardzo serdecznie i pomimo dość dużego zakurzenia dużo słońca Wam życzę : )))

                                    Wasza M.

czwartek, 3 marca 2016

Pogrążona w szyciu : )





Witajcie kochani w tym pierwszym wiosennym miesiącu : ). Wiosennym tylko z nazwy co prawda na razie ale mam nadzieję,że to tylko kwestia kilku dni i tej myśli się trzymam kurczowo jak tonący brzytwy . A co do tonięcia to też tak zupełnie z prawdą się nie mijam, bo zniknęłam,znikłam i prawie utonęłam w ilości zamówień. Właśnie rozpostarłam warsztat króliczo zającowo gęsiowy gdy nagle dostałam zamówienie na serca w zawrotnej ilości. Oczywiście zapomniałam,że jest jeszcze takie święto jak dzień kobiet ale jest osoba,która trzyma rękę na pulsie i mi o tym przypomniała : ). Nie było rady,króliki i inny drób poszedł chwilowo w odstawkę a ja musiałam uruchomić oddział kardiologiczny.



Jednakże sztuk 55 okazało się skromnym wyczynem i wczoraj nastąpił "dodruk" kolejnych 15.



A pamiętacie koty z poprzedniego posta ? Mieliście nosa bo okazały się hitem okolicy i musiałam kilka doprodukować czyli wszystko w klimacie no bo w końcu mamy marzec a jak wiadomo w marcu koty rządzą ; )







W tak zwanym między czasie musiałam zrobić coś dla rodzinki. Wróć : w tak zwanym czasie CHCIAŁAM zrobić coś dla rodzinki : ). I zrobiłam : ) Poduszkę dla bratanka na urodziny :



Obrazki z transferem i gęś dla bratowej :





Po takiej samej gęsi dostały też dwie moje siostry,jedna bo miała urodziny a druga bo tak i już,bo jest,bo wspiera mnie kiedy tego potrzebuję i wtedy gdy tego nie potrzebuję też a poza tym jest dodatkowo moją chrzestną : ) Dziwne ? Już w telegraficznym skrócie wyjaśniam : tak naprawdę to jestem jedynaczką i całe rodzeństwo jakie mam to rodzeństwo cioteczne,bratowe,szwagrowie itp też są cioteczni : ) a moja chrzestna matka tak naprawdę jest moją chrzestną siostrą,hi hi,łapiecie : ) Fajnie jest mieć chrzestną tylko o 14 lat starszą od siebie : )



Kilka dni temu odwiedziła mnie właśnie moja chrzestna siostra i przyniosła mi bukiet z siedmiu pięknych róż,tak na szczęście,ona wie kiedy mi tego szczęścia potrzeba więcej,dzięki Viola : )



Kolejnym razem postaram Wam się opowiedzieć być może o tym jak spaliłam krzesła ; ). A dziś żegnam się już z Wami,dziękuję,że jesteście : ) Dziękuję Gosieńce i Aguśce, że tak się o mnie troszczą gdy nie daję znaku szycia,tfu to znaczy życia : ). Teraz zmykam bo właśnie dostałam telefon,że jest pilne zapotrzebowanie na kolejne serca,to się nie dzieje,szok i niedowierzanie ; )



                                      Wasza M.